Strony1

czwartek, 19 listopada 2020

Ślub Sylwii i Pawła

Sylwia, Paweł & Igusia

Cześć!

Dostaję coraz więcej pytań o reportaże ślubne i powoli stawiam w tej dziedzinie pierwsze kroczki. Dzisiaj pokażę wam taki mój pierwszy, całkowity reportaż ślubny. Mówiąc całkowity mam na myśli przygotowania, ceremonię w kościele i przyjęcie aż do oczepin. Do tej pory robiłam śluby tylko w kościele, w urzędzie stanu cywilnego lub bez przygotowań. Zrobiliśmy też plenerową sesję zdjęciową innego dnia, więc naprawdę czuję się spełniona. To była moja pierwsza ślubna sesja zdjęciowa. Pokaże wam ją w innym poście. Ten ślub był niezwykły też przez to, że połączony był z chrzcinami małej Igusi. To było dla mnie dodatkowe wyzwanie, ale w kościele wszystko szło po kolei, bez pośpiechu, więc zdjęcia mi się udały. 

Wyobrażam sobie stres wszystkich tegorocznych par młodych, które nie były pewne czy ślub odbędzie się czy nie. Ta uroczystość również była przekładana, ale ostatecznie moim zdaniem wyszło super. Jak byłam na tym ślubie, na tym weselu, to czułam, że to jest rzeczywiście to co chciałabym robić. 

Ślub odbył się w ostatnie dni sierpnia. Zaczęliśmy od przygotowań w domu pana młodego. Szybko uwinęłam się z detalami i mieliśmy w zapasie jeszcze dużo czasu. U pani młodej było troszeczkę więcej kadrów, chociażby dlatego, że była tam Igusia. 

Po przygotowaniach udaliśmy się do kościoła w Czerwonej. Nigdy nie robiłam tutaj zdjęć. To raczej mały, klimatyczny kościółek, więc warunki troszkę trudniejsze. Tutaj miałam gorszy etap w obróbce. Czasem mam takie dni, że nawet zdjęcia z najpiękniejszym światłem po prostu mi nie wychodzą. Poprawiałam te zdjęcia kilka razy. Teraz już wiem, że jak mam taki dzień to lepiej odpuścić i się nie męczyć na siłę. Ostatecznie efekt mi się podoba.

Po ceremonii okazało się, że na dworze pada deszcz. Tutaj przydała się moja przezroczysta parasolka, którą wożę ze sobą zawsze w samochodzie. Uwielbiam te zdjęcia z buziakami w deszczu! Wcale nie przeszkadzała mi ta brzydka pogoda. 

Na weselu to już były same przyjemności. Villa Verde w Siennie jest bardzo fotogeniczna i często robię tam zdjęcia, więc wiem co i jak. Bardzo podobają mi się kolory zdjęć tanecznych. To zdecydowanie takie moje kolory. No a po za tym świetnie się bawiłam.

Nie obyło się bez błędów. Miałam poważny problem z kartą pamięci, no i dostałam nauczkę. To był trudny, ale przepiękny reportaż. Fotografia ślubna to naprawdę dużo pracy, skupienia i stresu, a potem godziny przy komputerze. Piękne jest jednak to, że jestem przy tych wszystkich wzruszających chwilach, widzę te wszystkie uśmiechy, to jak na siebie spoglądacie. Widzę w takich chwilach prawdziwą miłość. Pomimo błędów jestem z tego reportażu strasznie dumna. 

Czy jestem gotowa na kolejne reportaże ślubne? Przez długi czas uważałam, że nie, że to jeszcze za wcześnie. Podobnie miałam z sesjami noworodkowymi. Muszę doszlifować jeszcze wiele rzeczy. Uczę się na własnych błędach. Muszę także zainwestować w nowy sprzęt. Zmiana aparatu zbliża się coraz szybciej. Kolejny reportaż ślubny mam zaplanowany na kwiecień i postanowiłam, że do tego czasu zrealizuję swoją listę zakupów. Po za tym przydałyby się jakieś warsztaty, żeby wyciągać z takich ślubów to co najpiękniejsze.

Trochę się rozpisałam, ale w przypadku takiego reportażu nie dało się tego uniknąć. :D Jeśli doczytałeś/łaś do tego momentu to bardzo Ci dziękuję i zapraszam Cię teraz na zdjęcia. Mam nadzieję, że Ci się spodobają. 

3 komentarze: